Trwa w Sądzie Okręgowym w Poznaniu proces o zabójstwo Ewy Tylman. W sali jest już ojciec i brat koninianki, która zginęła pod koniec listopada 2015 roku. Są oskarżycielami posiłkowymi. Oskarżonym jest Adam Z., jej kolega z pracy. Twierdzi, że nie zabił Ewy Tylman.
Oskarżony zasiadł w specjalnej opancerzonej sali i usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Grozi mu za to 25 lat więzienia lub dożywocie.
Rozprawę relacjonuje kilkudziesięciu dziennikarzy. W sądzie zastosowano specjalne środki ostrożności. Są policjanci z psami.
Przerwa w rozprawie zaplanowana jest około godziny 12.00. Oskarżony domaga się ochrony wizerunku i, by nie używano nazwiska w pełnym brzmieniu.
Sąd nie wyraził zgody na transmitowanie rozprawy na żywo.
Adam Z. powiedział, że nie zabił Ewy Tylman jednocześnie dodając, że odmawia składania wyjaśnień.
Sędzia odczytuje teraz wyjaśnienia Adama Z, które złożył przed prokuratorem. Rzadko zwierzali się z Ewą ze swoich spraw prywatnych, ale powiedział jej, że jest gejem. Jak wyjaśniał, pozostaje w związku z mężczyzną. - Od zawsze czułem popęd do chłopaków - mówił. - Wcześniej miałem więcej partnerów. Uważam, ze Ewa Tylman była ładna, ale mnie nie pociągała.
Adam Z. powiedział, że nie podtrzymuje wcześniejszych swoich wyjaśnień i będzie odpowiadał tylko na pytania swoich obrońców. Jednocześnie wyjaśnia, że nie jest teraz w dobrym stanie psychicznym i bierze leki psychotropowe.
Jak stwierdził oskarżony, to policjanci zmuszali go, żeby się przyznał i był przez nich zastraszany. - Śmiali się z mojej orientacji seksualnej - powiedział.
Adam Z. wyjaśnia, że po drugim przesłuchaniu chciał wyskoczyć z okna. - Zostałem tak potraktowany, że nie widziałem sensu życia - powiedział. Dodając, że w trakcie pierwszego przesłuchania był zrzucany z krzesła
na podłogę przez funkcjonariusza. Tak było kilka razy. - Dlatego, że nie chciałem
odpowiadać na pytania - zeznawał.
Jak wyjaśniał Adam Z., Ewa Tylman była jego naprawdę dobrą koleżanką. Przyznał też, że nie wie, w jakich okolicznościach doszło do jej śmierci.
Obrońcy pytali, czy oskarżony miał przeprowadzone badania sądowo-seksuologiczne dotyczące jego orientacji seksuologicznej? - Tak miałem. Odbyłem trzy spotkania, wydaje mi się, że to było w czerwcu lub lipcu. Znam wynik. Jestem homoseksualistą według tego badania - powiedział.
Właśnie rozpoczęła się półgodzinna przerwa. Po niej sąd odtworzy eksperyment procesowy.
Po wydłużonej przerwie, spowodowanej problemami technicznymi, sąd wznowił obrady. W tej chwili emitowane jest nagranie z przeprowadzonego eksperymentu procesowego z udziałem Adama Z.
Z materiału filmowego jasno wynika, że Adam Z. niechętnie odpowiada na pytania dotyczące tego, czy między nim a Ewą Tylman doszło do czułości w drodze powrotnej z imprezy integracyjnej.
- Byłem w szoku, nie wiem dlaczego, uciekłem jak tchórz - mówił podczas eksperymentu procesowego nad brzegiem Warty Adam Z.
Powiedział także, że nie wrzucił dziewczyny do wody. Zapytany, dlaczego Ewa Tylman mu uciekła, odpowiedział, że mogła pomyśleć, że chcę jej coś zrobić, może zgwałcić.
Po zakończeniu nagrania z eksperymentu procesowego, obrońca zapytał Adama Z., czy podtrzymuje treść swoich oświadczeń w nim zawartych? Oskarżony powiedział, że nie. Choć przyznał, że wziął w nim udział dobrowolnie, lecz przez cały czas uczestniczył w tym eksperymencie policjant, który miał go zmuszać do składania zeznań.
Adam Z. nie skomentował eksperymentu procesowego z udziałem fantoma, a na pytanie obrońcy, czemu ten eksperyment miał służyć, odpowiedział, że nie wie.
Właśnie kończy się pierwsza rozprawa. Następna 17 stycznia. Przesłuchani będą świadkowie, w tym między innymi brat Ewy Tylman i policjanci wydziału kryminalnego KWP w Poznaniu.