Portal Przegląd Koniński to wiadomości lokalne z Konina i okolic. Konin, Słupca, Koło i Turek.
Można już jeździć drogą powiatową Konin-Rudzica. – Dzisiaj o 13.00 droga będzie otwarta dla kierowców i rowerzystów. Nasi pracownicy zdejmą wszystkie blokady – informuje Józef Karmowski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Koninie. Przypomnijmy, że w nowo wyremontowanej trasie zarwał się asfalt. Teraz remont trwał miesiąc.
Do poważnej awarii doszło 11 maja. Najpierw wklęśnięciu uległa jezdnia, później w drodze oberwał się asfalt i pojawiła się dziura o 2,5-metrowej głębokości. Droga została zamknięta dla samochodów, potem także dla pieszych i rowerzystów.
Dzisiaj – po miesiącu napraw – droga jest znów otwarta dla kierowców i rowerzystów. Ile kosztowała naprawa? – O kosztach na razie nie można mówić, bo dopiero wszystko finalizujemy. Trzeba policzyć oczyszczanie rowów, które są poza tą inwestycją. To sprawy towarzyszące niezależne od nas. Była przebudowa przepustu, wymiana rur, odtworzenie nasypu, umacnianie skarpy i odtworzenie nawierzchni. Koszt był mniejszy, bo grunt po przekopie był w miarę stabilny. Jeśli jest niestabilny, są jakieś kurzawki to się zasypuje i wtedy trzeba byłoby robić szalunki szerokości i głębokości 3-4 metrów. Sporym kosztem było też wbicie larsenów, czyli zablokowanie od strony dopływowej wody, po to by w międzyczasie przeprowadzić przeciskiem dodatkową rurę i odwadniać uszkodzony przepływ, żeby było sucho. Gdyby nie to to pewnie tydzień wcześniej udałoby się drogę zrobić. Żeby prowadzić prace na dnie trzeba było ten teren osuszyć innym odwodnieniem, bocznym, wykonanym specjalnie do tego celu. Na początku było też pompowanie wody, bo sięgała 2,5 metra na nasypie drogowym. Musieliśmy to robić, żeby nie doszło do rozmycia. Przepływ jest tak przebudowany i zrobiony, że wystarczy na sto lat – zapewnia Józef Karmowski.
Prace trwały około miesiąca. – Przez tydzień trzeba było uporządkować sprawę z wodą, zrobić dodatkowe odpływy i przekopy. Natomiast sama inwestycja trwała 8 dni, jeśli chodzi o odtworzenie przepustu, czyli wmontowanie nowych rur plastikowych, bo to są już teraz takie podwójne na specjalnych materacach. Pod tym przepustem jest pokład węgla brunatnego. Dotychczasowy przepływ leżał na węglu, a pokład jest taki twardy, że nie można było larsenów wbić, bo do tego złoża doszliśmy. Zostały też oczyszczone rowy na odpływowej części. Zlecił je pan wójt Kramska, bo były niedrożne aż do kanału Warta-Gopło. Jeden przepust zupełnie przebudowywaliśmy, bo znajdował się wyżej niż dno rowu i nie było przepływu. W tej chwili z jednej strony jest jeszcze umacniana skarpa, ale to nie ma wpływu na ruch – wyjaśnia dyrektor.
MF, mar
