W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
YOCHI

Aktualności

Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem

2020-04-12 14:55:19
Aleksandra Wysocka
Napisz do autora
Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem

Przejmujących słów użył kustosz licheńskiego sanktuarium w kazaniu, jakie wygłosił podczas południowej mszy w bazylice, opisując okoliczności, w jakich przyszło nam przeżywać w tym roku Wielkanoc. Wspomniał, że o tej porze Licheń tętnił życiem modlitwy, a teraz panuje szczególna cisza, spowodowana epidemią i związanymi z nią ograniczeniami.

Blisko tysiąc osób uczestniczyło za pomocą internetowej transmisji w południowej mszy, jaką w bazylice odprawił ks. Janusz Kumala. W kazaniu kustosz użył wzruszających słów, nawiązując do okoliczności, w jakich w tym roku obchodzimy Wielkanoc. – Przed obliczem Matki Bożej Licheńskiej gromadzimy się w tę niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, w dzień piękny, słoneczny, kiedy drzewa, krzewy i kwiaty rozkwitają. Spacerując po licheńskich alejkach, można wsłuchiwać się w koncerty ptaków, bo w tych dniach jest szczególna cisza, jak na sanktuarium, które zwykle o tej porze tętniło życiem modlitwy. Bazylika była zawsze wypełniona pielgrzymami. Przygotowanych 7 tysięcy miejsc siedzących, dzisiaj zajmuje pięć osób. Doświadczenia niezwykłe, szczególne, wyjątkowe, ale ten dzień jest dla nas przełomowym. Tak można określić to, co wydarzyło się tej nocy, to, co wydarza się w dzień Zmartwychwstania Pańskiego. To dla nas jest źródłem radości pośród smutnych dni, niepewnych, naznaczonych lękiem, obawą. Rozbrzmiewa dzisiaj dobra nowina o zmartwychwstaniu Chrystusa. To wyjątkowe świadectwo, które nam dzisiaj daje Kościół. Gdy bowiem wszystko się dobrze układa, gdy nie ma żadnych problemów, gdy przed świętami można w sposób prosty i łatwy dokonać zakupów, przygotować święta, przeżyć tradycyjną święconkę, zaplanować wizyty u krewnych, wówczas może ta dobra nowina tak do nas nie docierała, jak dociera dzisiaj – mówił kapłan.

Kustosz odniósł się też do planów, jakie wszyscy musieliśmy zmienić wobec epidemii koronawirusa. – Gdy spoglądamy wokół na życie nasze i świata, to widzimy coś bardzo istotnego. Odkrywamy, że życie przemija, że nie zależy od nas, że nic od nas nie zależy. Nie tak dawno mieliśmy plany, miały je społeczeństwa, państwa, planowały budżety, przychody, rozwój, przemiany społeczne i polityczne, tak niedawno i my planowaliśmy, jak spędzimy zbliżające się święta, gdzie i kiedy pojedziemy na wakacje. Mieliśmy zaplanowane uroczystości pierwszokomunijne, śluby, wesela, wiele różnych planów miał każdy z nas. I oto Pan Bóg zaproponował nam inny plan, w którym jedno pozostało niezmienne, a mianowicie dzisiejsze wspomnienie zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. W tym bożym planie dla nas, tylko no jest pewny, tylko Bóg, jego obecność, jego miłość, która ukazał się w Jezusie, który przyjął cierpienie, śmierć, mękę, i to wszystko pokonał poprzez zmartwychwstanie, obdarzając nas tym, co najcenniejsze i najważniejsze – nowym życiem, życiem wiecznym – podkreślał ks. Kumala.

Zwrócił też uwagę na paradoks, jakiego dzisiaj doświadczamy. – Dzisiaj ten dzień jest i radosny i bolesny. Paradoksalnie łączymy radość z bólem, radość ze zmartwychwstania Chrystusa, bo dla nas wierzących, cokolwiek się wydarza w naszym życiu, tego nikt i nic nie może nam zabrać, tej wewnętrznej głębokiej radości w sercu, której źródłem jest obecność Chrystusa żyjącego wśród nas. I nawet, jeśli w oczach pojawiają się łzy, a także ból, to tej radości chrześcijańskiej nie zdołają zgasić. Ale ten dzień naznaczony też jest bólem, którego źródłem jest miłość. Ograniczenia, które musimy przestrzegać, brak możliwości przemieszczania się i nieustanne przypominanie nam, abyśmy pozostali w domu, wiąże się zarówno z miłością, jak i z bólem. Przyjmujemy wszelkie ograniczenia, wiedząc, że one są potrzebne, że to jest znak, wyraz naszej miłości do bliźniego i do nas samych, ale równocześnie, co tu ukrywać, boli nas to, że nie możemy się spotkać z najbliższą rodziną, nawet jeśli mieszka niedaleko. Zatem, i cierpienie, i ból związane z miłością, naznaczają ten dzień dzisiejszy – zaznaczył kustosz.

Ks. Janusz Kumala podkreślał, że Chrystus pokonał śmierć swoim zmartwychwstaniem. – Bóg daje nam czas, również ten trudny, bolesny czas, abyśmy go dobrze wykorzystali. Dobrze go wykorzystać, to znaczy jeszcze bardziej otworzyć się na Boga, na jego miłość, jeszcze bardziej i głębiej uwierzyć w jego obecność w naszym życiu i przyjąć te dary, które nam ofiaruje każdego dnia. W tym czasie mocniej zauważmy te dary. Przede wszystkim dar Chrystusa, który poprzez swoje zmartwychwstanie zwyciężył śmierć, uczynił ze śmierci fragment życia, uczynił przejście z niej do nowego, lepszego życia. Okoliczności, w których żyjemy, sprawiają, że jeszcze bardziej boimy się śmierci, a może ktoś w ogóle odkryje w swoim życiu lęk przed śmiercią, myśl o śmierci pojawi się w jego sercu, bo dotychczas ta rzeczywistość była gdzieś tam bardzo oddalona, nie dotycząca nas, nic nam nie zagrażało, czuliśmy się pewni – mówił, podkreślając, że śmierć, to moment naszego spotkania z Bogiem.

Na koniec kustosz porównał ból cierpiących, do cierpienia Chrystusa, które naznaczone było miłością. – Zmartwychwstały Jezus nie usuną cierpienia ze świata, ono nadal jest obecne i będzie obecne ludzkim życiu. Ale Chrystus przez swoją mękę i zmartwychwstanie przemienił je, nadał mu sens, bo samo w sobie jest ono bezsensowne, złe i niepotrzebne. I, aby ten czas cierpienia był dla nas błogosławiony, przemieniony, trzeba je naznaczyć miłością. Chrystus, cierpiąc na krzyżu, nie zbawił świata przez cierpienia, ale przez miłość, która wyraziła się w jego cierpieniu. Również i my, szczególnie w tym czasie doświadczamy cierpienia, ci, którzy leżą w szpitalach, są izolowani, są w kwarantannie, i ci, którzy ostatkiem sił służą chorym w szpitalach, domach pomocy społecznej, i wielu innych cierpiących. Ich cierpienie ma sens, jeśli naznaczone jest miłością, jeśli to wszystko, co czynią i przeżywają, łączą z Chrystusem ukrzyżowanym. Chrystus zwyciężył nienawiść poprzez swoją miłość, przyjął okrutny wyrok, pozwolił się przybyć do krzyża, miłością przezwyciężył nienawiść. To również jest darem dla nas. Dał nam tę moc i łaskę, abyśmy wobec świata, w którym jest tyle nienawiści, dawali świadectwo miłości, przebaczenia, dobroci i życzliwości, abyśmy w ten sposób zmieniali oblicze świata, naszych rodzin i nasze – podkreślał.

Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem
Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem
Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem
Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem
Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem
Szczególna cisza w sanktuarium, które w Wielkanoc zawsze tętniło życiem



Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom: