200 osób zgłosiło się w Koninie do obwodowych komisji wyborczych, choć rąk do pracy może być potrzeba dużo więcej. – Tylko szaleni ludzie mogli zdobyć się na to, żeby zasiąść w komisjach wyborczych – mówi Piotr Korytkowski. Przypominając, że wybory prezydenckie w Polsce – póki co – mają odbyć się w środku pandemii koronawirusa.
Urząd Miejski w Koninie przyjmował chętnych na członków obwodowych komisji wyborczych do wczoraj (do godziny 15.30). Zgłosiło się o połowę mniej osób niż wynosi maksymalny skład (419). Jeśli wybory rzeczywiście odbędą się tradycyjnie, czyli w lokalach wyborczych, przy urnach, i żadna z osób się nie wycofa, miasto jest jednak w stanie zorganizować wybory, przy minimalnych składach komisji. – Wiadomo, że wtedy te osoby muszą siedzieć murem w lokalach, czyli bez możliwości rotacji – mówi Piotr Korytkowski. I podkreśla, że wybory planowane są w szczycie pandemii koronawirusa, więc członkowie będą bardzo narażeni na zakażenie. – Te osoby, które zdecydowały się zasiąść w komisjach, podjęły szalone decyzje. Wynika to albo z nieznajomości sytuacji, w której się znajdują, albo z wielkiej determinacji, żeby te wybory przeprowadzić – dodaje prezydent Konina.
Na razie miasto szykuje się do wyborów 10 maja, tych tradycyjnych, bo prawo nie zostało przecież zmienione. – Oczywiście biorąc pod uwagę kompletną nieprzewidywalność naszych władz, trudno powiedzieć, jak będzie ostatecznie. Najgorsze, że 5 dni przed terminem wyborów dowiemy się, czy zostanie zmienione prawo, czy nie. Obecnie obowiązują nas przepisy mówiące o tradycyjnym głosowaniu, co wiąże się z zaangażowaniem wielu urzędników. Musimy pracować, natomiast nie podejmę żadnej decyzji, która będzie narażała moich pracowników oraz tysiące mieszkańców na zachorowanie na COVID-19 – tłumaczy Piotr Korytkowski.
Czy to może oznaczać, że prezydent Konina nie zgodzi się na pracę urzędników przy organizacji wyborów? – Mam wielki dylemat, bo jestem zobowiązany do przestrzegania prawa w tym względzie – wyjaśnia Piotr Korytkowski. Z drugiej strony, jak przyznaje, jest też kodeks karny, z którego wynika odpowiedzialność za rozprzestrzenianie chorób zakaźnych, a także ogłoszony w Polsce stan epidemii koronawirusa. – To oznacza, że nie powinienem organizować wyborów na terenie miasta. Te decyzje są przede mną – mówi prezydent Korytkowski. – Te wybory absolutnie nie powinny odbyć się 10 maja, ani 17 maja, ani w kolejnych tygodniach.
Prezydent Konina nie wyobraża sobie też głosowania korespondencyjnego. – Konstytucja jasno wskazuje, w jaki sposób te wybory powinny przebiegać – dodaje Piotr Korytkowski. – Te, o których mówią rządzący, nie są powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. W jednym pakiecie będą znajdowały się dane osobowe wyborcy i karta do głosowania z nazwiskami kandydatów.