Przy wieżowcu Bacewicz 3 na konińskim Zatorzu od miesiąca trwa remont. Pojawiły się tam pochylnie jak na torze bobslejowym. To jednak nic innego jak podjazd dla wózków. – Nie dało się tego zrobić prościej? – zastanawiają się teraz mieszkańcy. Prezes spółdzielni zapewnia, że nie.
Od jakiegoś czasu wieżowce na Zatorzu wzbogacają się o nowe podjazdy. To krok w stronę normalności – dzięki nim i matki z dziecięcymi wózkami i niepełnosprawni mają szansę bez niczyjej pomocy wyjść z domu. Przy niektórych budynkach podjazdy to jednak wyjątkowo skomplikowane budowle – prawie jak tory wyścigowe do bobslejów. A jednak – takie są przepisy. Jak wyjaśnia Maciej Ostrowski, prezes SM „Zatorze”, podjazdy robione są zgodnie ze wszystkimi wytycznymi i normami dla osób niepełnosprawnych, kąty nachylenia zjazdu muszą być zachowane. Tak jest i przy Bacewicz 3, gdzie podjazd zajął cały przyblokowy trawnik. – Podjazdy są różne, w różnych blokach, bo wiele zależy od tego, jaka wokół jest infrastruktura, gdzie usytuowane są parkingi. Poza tym w niektórych wieżowcach parter jest wyżej i to też ma wpływ na to, jaka jest długość pochylni i ile musi być zakrętów – mówi Maciej Ostrowski. I zapewnia, że przy ulicy Grażyny Bacewicz 3 nie dało się zrobić tego inaczej. Poza tym wygląd podjazdu to nie wymysł spółdzielni. Są tworzone przez projektantów. – Projekt trafia później do oficera dostępności w urzędzie miejskim, który go akceptuje. A my musimy zachować wszystkie wytyczne dla osób niepełnosprawnych – wyjaśnia.