Wczoraj jedna skromna uroczystość z udziałem chociażby wiceprezydenta Konina z PO, dzisiaj druga, w której wzięli udział między innymi parlamentarzyści i radni z PiS, a miejsce to samo, czyli plac pod tablicą upamiętniającą ofiary ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944. Edward Kloc, przedstawiciel rodzin wołyńskich, biorący udział w oddzielnych uroczystościach, nie ukrywa, że jest mu z tego powodu przykro. – W poprzednich latach nie było to jakoś politycznie podkreślane – mówi.
Znajdująca się przy kościele św. Maksymiliana Kolbego w Koninie tablica stanęła w 2015 roku z inicjatywy Edwarda Kloca, przedstawiciela rodzin wołyńskich. Jak nam mówił, przez minione 4 lata wspólnie z miastem organizował uroczystości. W tym roku z powodów zdrowotnych było inaczej. Przedwczoraj otrzymał telefon z zaproszeniem na uroczystość 10 lipca pod tablicą o godzinie 10.00. Brał w niej udział między innymi wiceprezydent Witold Nowak. Później Edward Kloc natomiast został zaproszony na kolejne obchody 76. rocznicy, tym razem na 11 lipca, o godzinie 16.00. Także dzisiaj, tylko kilka godzin wcześniej, pod tablicą także się pojawił za sprawą przedstawicieli rodzin katyńskich.
Tę uroczystość o godzinie 16.00 prowadziła Krystyna Leśniewska, radna PiS. Zresztą w tych obchodach wzięli udział przedstawiciele tego obozu politycznego, z posłami Witoldem Czarneckim i Leszkiem Galembą, ale nie zabrakło też miejskich radnych Prawa i Sprawiedliwości na czele z szefem klubu Dominikiem Szopą i wiceprzewodniczącego Zenona Chojnackiego. Jak mówił, rocznica przypada właśnie dzisiaj, ale zaproszenia na wczorajszą uroczystość nie otrzymał. – Lepiej kiedy są dwie uroczystości niż gdyby miało nie być żadnej, ale oczywiście najlepiej gdyby to była jedna duża uroczystość – mówił wiceprzewodniczący Chojnacki. – Co jak co, ale pamięć historyczna jest naszym wspólnym dziedzictwem, w związku z tym nie szukajmy tutaj różnic, bo to jest zupełnie niepotrzebne.
Witold Czarnecki w rozmowie z nami powiedział, że jest przekonany, iż te oddzielne uroczystości to nieporozumienie, ale to smutne. Przypomniał, że w poprzednich latach razem z prezydentem Konina wspólnie składali kwiaty pod tablicą.
Edward Kloc przemawiając podczas dzisiejszej uroczystości (wczoraj nie miał takiej okazji) mówił, że ofiary rzezi wołyńskiej były mordowane dwukrotnie. – Pierwszy – siekierami, motykami, widłami w okrutny sposób przez Ukraińców, i to nie tylko przez oddziały UPA, ale również przez sąsiadów – chłopów ukraińskich. Metody mordów były straszne, nie czas i miejsce, aby opowiadać, jakie stosowali. I po raz drugi zamordowano te ofiary zapomnieniem. Przez całe lata ta zbrodnia, ludobójstwo, było zapomniane. Dopiero teraz od kilku lat dzięki środkom masowego przekazu i władzom, za co im się należy podziękowanie, ta pamięć o tych strasznych wydarzeniach zostaje przywrócona – mówił Edward Kloc. Zwrócił się przy tej okazji z apelem do ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, za pośrednictwem parlamentarzystów biorących udział w uroczystości. – Żeby za każdym razem występów w telewizji nie mówił, jak my musimy pomagać Ukrainie, bo oni dzisiaj gloryfikują morderców – mówił Edward Kloc. – We wszystkich miastach robi się ulice morderców Polaków i my dajemy wszystko Ukrainie, a oni nie stawiają warunków.
– To smutna uroczystość – mówił poseł Witold Czarnecki. – To nie była jedna krwawa niedziela wołyńska, tylko długotrwały proces.
Przypomniał jednak, że apogeum zbrodni to właśnie 11 lipca 1943 roku. – To straszna zbrodnia, której nie możemy zapomnieć i smuci nas to, że władze Ukrainy, którym sprzyjamy, tak mało odczuwają empatii i zrozumienia dla polskiej racji stanu – mówił poseł PiS-u. – My tej zbrodni nie możemy zapomnieć. Mam nadzieję, że Ukraińcy, władze Ukrainy, przestaną wznosić pomniki zbrodniarzy, wynosić ich na piedestał, bo na to nie zasługują. Myślę, że oni wreszcie poznają prawdę i ją przyjmą, chociaż wiem, że to jest ciężkie dla Ukraińców.
Nie mogliśmy nie zapytać Edwarda Kloca, jak zapatruje się na te oddzielne uroczystości w mieście pod tablicą przy kościele. Mówi o zaskoczeniu, czy wręcz zniesmaczeniu tą sytuacją. – Jest mi z tego powodu przykro, że ta uroczystość nie była taka jak co roku – obojętnie, czy to prawica, lewica i centrum, nigdy nie było to jakoś politycznie podkreślane. Wszyscy obojętnie jakie barwy reprezentowali, chcieli uczcić i uczcili pamięć tych ofiar ludobójstwa. A dlaczego w tym roku tak się stało? Może nowe władze jeszcze się nie dotarły w organizacji – mówił Edward Kloc. Wspomniał przy tej okazji, że po fakcie dowiedział się o kwietniowych uroczystościach rocznicy katastrofy smoleńskiej, która też w tym roku była zorganizowana podobnie jak ta wczorajsza. – Może to wynik z tego, że obecne władze miasta mają taką politykę upamiętniania tych różnych dat. Trudno mi powiedzieć, ale uważam, że to źle – dodał przedstawiciel rodzin wołyńskich.