Ludzie, wydarzenia i Konin sprzed lat – na zdjęciach, do tego plakaty imprez, które odbywały się w mieście z latach 80-tych i 90-tych, są i obrazy Jacka Marcinkowskiego „Gucia”. – Chcieliśmy pokazać, że ci ludzie coś tu tworzyli. To dość psychodeliczne, jak cały ruch punkrockowy. Temat jest jednak głębszy niż mi się na początku wydawało, jest w Koninie jeszcze sporo do odkrycia – mówi Mariusz Harmasz, organizator wystawy „Historia konińskiego undergroundu”.
Eksponaty na wystawę zbierał przez około 2 miesiące. – Łatwo było dotrzeć do wspomnień, znacznie trudniej do zdjęć, gdyż był to okres analogowy, więc niektórych rzeczy w ogóle nie mamy zarejestrowanych, niektóre cudem się uchowały, szczególnie z lat 80-tych – opowiada Mariusz Harmasz, który wymyślił „Wczasy w Koninie” a w ich ramach wystawę o undergroundowych korzeniach miasta. Wernisaż odbył się wczoraj w pałacu Reymonda. Na ścianach wiszą tam zgromadzone zdjęcia. – Udało się zarejestrować najistotniejszy moment - początek punk rocka w Koninie - najbarwniejszy czas, te zdjęcia pokazujemy. Niestety mało rzeczy jest z przełomu lat 70-tych i -80-tych, bo byliśmy zbyt młodzi. To jednak nie koniec. Dotrzemy do większej ilości materiałów. Ta wystawa jest symboliczna, bo to tylko początek. Może w przyszłym roku uda się wydać katalog podsumowujący – mówi Harmasz. I zapowiada, że nadal będzie zbierał skarby sprzed lat – plakaty, zdjęcia, historie. – Ludzie zaczęli się do nas zgłaszać bardzo późno, na kilka dni przed wystawą nie byłem już w stanie tego pokazać, wystawić. Będzie jednak kontynuacja. Widać, choćby po frekwencji, że jest taka potrzeba – przyznaje.