Ta walka przejdzie do historii boksu. Także tego konińskiego. W pięciorundowym pojedynku wychowanka Zagłębia Konin, Patryka Szymańskiego z Robertem Talarkiem było aż dziesięć knockdownów. Ostatecznie ze zwycięstwa cieszył się Talarek. Po walce Szymański ogłosił koniec kariery.
Takie były zapowiedzi 26-letniego pięściarza przed wejściem na ring. Szymański przegrał swój ostatni pojedynek z Fouadem El Massoudim (październik 2018). To była pierwsza porażka koninianina w zawodowym ringu. Po nieco ponad miesiącu zmarł trener Patryka, Andrzej Gmitruk. Te wydarzenia odbiły się na psychice młodego pięściarza z naszego miasta. Szymański zagrał va banque. Stwierdził, że – albo wygra swój następny pojedynek – albo odwiesi rękawice na kołku. Wszystko miało dokonać się na początku kwietnia w Katowicach, podczas gali MB Boxing Night.
W stolicy Śląska koninianin skrzyżował rękawice z Robertem Talarkiem. Patryk już w pierwszej rundzie posłał go dwa razy na deski. W drugiej rundzie najpierw Talarek sprawił, że koninianin znalazł się na deskach, ale po chwili Patryk znów dwukrotnie knockdownował rywala. W trzeciej rundzie Talarek odwdzięczył się dwoma knockdownami. W następnej części walki kibice oglądali najpierw leżącego Talarka, a po chwili byli świadkami liczenia Szymańskiego. Walka zakończyła się w piątej rundzie po serii ciosów Talarka. Zdaniem wielu uznanych komentatorów pięściarstwa, to była walka, która przejdzie do historii. Do historii – póki co – przechodzi też wieloletnia przygoda z boksem Patryka Szymańskiego – który, po drugiej z rzędu porażce w zawodowym ringu ogłosił zakończenie swej kariery.