Na zamkniętym odcinku ulicy Staszica, tuż obok kamienicy Stefanii Esse, spotkali się z dziennikarzami prezydent Konina Piotr Korytkowski i jego zastępca Paweł Adamów, by powiedzieć jakie mogą być dalsze kroki dotyczące tego obiektu. Jak wiadomo, minister kultury i dziedzictwa narodowego, nie zgodził się na wykreślenie tego obiektu z rejestru zabytków o co wnioskował właściciel. Władze miasta liczą, że Piotr Gliński zmieni zdanie!
Jak mówili prezydent i jego zastępca, miasto nie jest stroną w tym postępowaniu, ale stara się być aktywne. – Teraz wszystko jest w rękach Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który na podstawie decyzji wydanej przez ministra ma możliwość wydać tzw. nakaz konserwatorski w oparciu o ustawę o ochronie zabytków. Jest to rodzaj środka przymusu dla właściciela nieruchomości do tego, aby przebudował tę kamienicę zgodnie z wymogami konserwatora zabytków – mówił Paweł Adamów. – Problem jest taki, że inna instytucja, czyli Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowalnego stoi na stanowisku, że ta kamienica nie nadaje się do przebudowy, co wykorzystuje właściciel nieruchomości w swoich argumentacjach. Powiatowy inspektor stwierdza, że kamienica nadaje się tylko do rozbiórki, a swoją decyzję wydał w oparciu o ekspertyzę sporządzoną przez właściciela nieruchomości.
Jak wyjaśniał wiceprezydent Konina, decyzję o pozwoleniu na przebudowę wydawałby Wydział Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Koninie, ale nie ma podstaw prawnych, bo nadzór budowalny nie zezwala na takie prace. – To pokazuje jak skomplikowana pod względem prawnym jest ta sytuacja. Jest to precedens, jakiś klincz prawny, w którym znalazł się właściciel – powiedział Paweł Adamów.
Choć miasto nie jest stroną w tej sprawie, ponosi duże koszty związane z tą sytuacją. W związku z zamknięciem tego odcinka ulicy, trzeba było zmienić trasę przejazdów autobusów MZK. Miesięcznie to 16 tysięcy złotych, czyli mniej niż początkowo podawano (32 tysiące złotych). – Zwracają się do miasta przedsiębiorcy, argumentując, że zamknięcie ulicy powoduje straty w ich biznesach. Sytuacja jest bardzo złożona, patowa – mówił Piotr Korytkowski. Dodając, że brak stosownych rozwiązań prawnych doprowadza do tego, że poszkodowani są właściciel kamienicy, miasto i mieszkańcy oraz przedsiębiorcy.
Miasto nałożyło kary i opłaty dotyczące zajęcia pasa drogowego na właściciela, a to 400 tysięcy złotych. Ten się jednak odwołał od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. – SKO utrzymało ją w mocy, natomiast Wojewódzki Sąd Administracyjny umorzył postępowanie, uznając, że jeżeli jest zajęty pas drogowy, jest to obowiązek gminy. I wszystkie koszty zostały anulowane – mówił Paweł Adamów. – Tutaj jest rola SKO, które ma możliwość złożyć skargę kasacyjną i z tego co wiem ją przygotowuje. To może potrwać nawet do trzech lat. My z kolei jesteśmy dalej zobowiązani faktem nakładania kolejnych opłat i kar na właściciela. Sytuacja robi się skomplikowana. Jest tutaj potrzeba współpracy wszystkich instytucji rządowych, bo za chwilę może być ona bez wyjścia.
Czy właściciel kamienicy zdradził władzom miasta, w jakim celu ją kupił? – Deklarował, że jeżeli konserwator by wykreślił kamienicę z rejestru, to zostałaby rozebrana, natomiast na jej miejsce byłby wybudowany nowy obiekt, który stałby się bardzo atrakcyjną częścią tego miasta – mówił Paweł Adamów. Władze miasta liczą, że minister kultury zmieni swoją decyzję i, że wykreśli kamienicę z rejestru zabytków. W tej chwili do środka nie mogą wchodzić nawet służby ratownicze, bo budynek może się zawalić.