Wrosły już w Zatorze na dobre – rzeźby zwane od niedawna dziwolągami, autorstwa jednego z mieszkańców, Henryka Szczepankiewicza. Teraz ich los zawisł na włosku. Radna Krystyna Leśniewska wraz z 15 innymi osobami zwróciła się do Spółdzielni Mieszkaniowej o ich usunięcie.
Henryk Szczepankiewicz postawił swoją pierwszą rzeźbę na Zatorzu 4 lata temu. Później powstały kolejne. Jak mówi, miał na to ustną zgodę poprzedniego prezesa zarządu SM „Zatorze”, same figury też z nim konsultował, a ustawiali je pracownicy spółdzielni, w miejscach ustalonych wcześniej z zarządem. W grudniu tego roku radna Krystyna Leśniewska wraz z mężem i kilkunastoma innymi lokatorami bloku przy ul. Nowowiejskiego wysłali pismo do Spółdzielni Mieszkaniowej „Zatorze” z prośbą o usunięcie drewnianych figur. – Stanęły bez zgody mieszkańców i spółdzielni. Ich autor powinien się najpierw zwrócić z oficjalną prośbą do spółdzielni, a mając zgodę wystąpić do fachowca, który je zamontuje. To nie jest buda dla psa, tylko drewniane, duże figury na fundamencie. Teraz nie wiemy jak są zamontowane, jak ustawione, czy bezpiecznie? Jedna z nich stoi obok placu zabaw, a przecież wiadomo, że dzieci lubią tam biegać. Niech ktoś ją przewróci, komuś stanie się krzywda. Kto będzie za to odpowiadał? – wyjaśnia Krystyna Leśniewska. Jak dodaje, nie o gusta tu chodzi, bo każdy ma prawo mieć inne, ale jej zdaniem rzeźby są zniszczone, popękane, brudne, mają szczeliny, z których wyłażą grzyby i robactwo. – Mamy na Zatorzu dosyć drzew. Mnie się podobają ogródki przy blokach, które robią mieszkańcy, to upiększa osiedle, a czy te dziwolągi upiększają? – zastanawia się radna.
Konflikt musi teraz rozstrzygnąć spółdzielnia. Jej prezes Maciej Ostrowski, jest zdania, że teren, na którym stoją dziwolągi, tak samo należy do pana Szczepankiewicza, jak i do pani Leśniewskiej. – Tak samo on ma prawo je postawić, jak ona ma prawo nie chcieć ich widzieć. Sprawa była już poruszona na zebraniu rady nadzorczej w grudniu i zdecydowaliśmy, że temat powróci na walnym zgromadzeniu, w czerwcu. Ja nie jestem władny, by decydować czy rzeźby mają stać, czy nie. To teren mieszkańców. Zapraszamy wszystkich członków spółdzielni na zebranie, każdy ma prawo przyjść i wyrazić swoją opinię – mówi Maciej Ostrowski.